czwartek, 21 maja 2015

Nuda mi się udziela xD


Rulie czyli Rocky ( Mark Adams ) Lynch i Julie Flow



Rydellington czyli Rydel ( Mary Adams ) Lynch i Ellington ( Lee Grow ) Ratliff




Rikessa czyli Riker ( Anthony Adams ) Lynch i Vanessa ( Nicole James ) Marano





Ryvannah czyli Ryland ( Michael Adams ) Lynch i Savannah Hudson




Ryve czyli Dove ( Monic Abadow ) Cameron i Ryan McCartan




Raura czyli Ross ( Shor Adams ) Lynch i Laura ( Marie James ) Marano

~~~~~~~~~~~~~~
Moja praca chyba nie poszła na marne c'n?
Co o tym sądzicie? Prosze o komy...
:D
PROSZE O NIE KOPIOWANIE BEZ MOJEJ ZGODY!
Do napisania
Kinga
posted from Bloggeroid

wtorek, 19 maja 2015

Rozdział 2

*Ross ( Shor Adams ) Lynch*
Nagle wbiegł Mark. Ciekawy jestem co on tu robi...
- Dlaczego całujesz Nicole?!
- Mark! To nie jest Nicole.
- To niby kto?!
- Marie James...- powiedziała tym swoim słodkim głosem... Jak ja uwielbiam ten głos...
- Ty jesteś siostrą Nicole?
- Tak
- Miło mi panią poznać- podszedł do niej i pocałował wierzch dłoni. Myślałem że eksploduję... Rocky Mark Lynch ewidentnie podrywa Marie! Chamstwo w państwie XD
Odchrząknąłem, a Mark oderwał się od oczu brunetki, które skierowane były w moją stronę. Do gabinetu weszła moja sis Mary.
- Shor... Jakaś brunetka przyszła i mówi że szuka Laury...
- Przepraszam, mogłabym zobaczyć kto to jest?
- Jasne :)
- Dziękuję- Marie przytuliła Mary i wybiegła. Ale że ona umie biegać w szpilach?! Szacun kobieto... Po chwili dało się słyszeć piski dwóch dziewczyn, a z resztą... Sami słuchajcie.
- Lau!!
- Julie!
- Moja sis!
- Um... Przepraszam że przerywam, ale kto to Lau? I kim ty w ogóle jesteś?
- Julie Flow, a to jest Marie Laura James...
- Dziękuję, a teraz panno James. Zapraszam do pracy.
- Już idę... Aby się pożegnam z Jul..
- No dobra... Ma pani 5 minut.
- Dziękuję :D
- Ross... Musimy pogadać...- Mark/Rocky niepewnie zaczął
- Ale Rocky... Co tu jest do gadania?
- Co?! Ty ją całowałeś!
- Że co? Ty mi jej nie tkniesz!
- A dlaczego?
- Bo to moja najlepsza przyjaciółka! Nie chcę żeby przez ciebie cierpiała!
- Przeze mnie? A co ja jej niby mogę zrobić?
- Rozdziewiczyć ją możesz...
- To mi się podoba...- już widzę jej piękne.. Dostałem z liścia! Od Rydel!
- Ani mi się waż!
- Dlaczego?!
- Bo nie nagramy już żadnej piosenki!
- Nie zrobisz mi tego!
- A założysz się?
- Nie! Nikt się tu nie będzie zakładał o nic ani o nikogo!
- Dlaczego??- zawyliśmy razem z bratem, a blondynce ręce opadły.
- Bo nie pozwalam! O!
- Idź do Lee i się ten tegest a nie mi tu o naszym życiu prywatnym xD
- Foch!
- A idź mi stąd jednorożcu!
- Ihhhaaa... Jestem jednorożcem!!
- Hahahahahaha...- ja i Mark już dawno się tak nie śmialiśmy razem. To nawet przyjemne uczucie...
- No bro... Idziemy w piątek do tego klubu?
- Jasne!
- Ok. To do zobaczenia w domu!
- Pa- przybiłem mu piątkę i czekałem na pannę James. Po dwóch minutach przyszła z kawą i moją sis uwieszoną na jej szyi.
- Um... Mary... Czy mi się wydaje czy ty masz jeszcze do załatwienia kilka papierkowych spraw...
- Już idę...- puściła mi oczko, przytuliła Marie i wyszła.
- Przepraszam, ale Mary mnie zatrzymała.... W zamian za ten incydent przyniosłam panu kawę...
- Miło... Ale milej by było gdyby pani...
- Shor!
- No co z nowu?
- Kocham cię!
- Mary! Jak możesz? Zdradzasz mnie z szefem?
- Hahah... Lee! Do roboty!- podszedłem do Mary i przytuliłem ją od tyłu. Przy okazji pocałowałem ją w policzek. Marie podeszła do Lee i go przytuliła, a on to odwzajemnił.
- Marie... Jak ja dawno cię nie widziałem... :D
- Kocham cię- musnęła jego policzek, a we mnie się zagotowało.
- Ja ciebie też słodka...- Lee przytulił Marie, a mojej siostrze oczy się zaszkliły... Biedna...
- Marie?! Myślałam że chociaż ty mi pomożesz i będziesz po mojej stronie!
- Ale ja jestem po twojej stronie!
- Całując go?
- To mój kuzyn!
- Przepraszam.... Kocham cię... Ale wiesz jak reaguje na takie coś...
- Wiem! Nigdy bym ci czegoś takiego nie zrobiła! Przecież wiesz!
- Masz szczęście!
- A ty jak możesz?! Całujesz się z szefem a ja co? Mam jak się czuć?
- Normalnie.
- A pan niech się lepiej nie wtrąca w nasze prywatne sprawy.
- To że jesteś starszy, to się znaczy, że nie mogę cię wpuścić do domu. Mam prawo dbać o Mary, mam prawo być o nią zazdrosny, mam prawo ją dotykać! Nie zabronisz mi! A jak będziesz dyskutował to wylecisz! Więc dobrze ci radzę... Nie wkurzaj mnie!
- Spokojnie...- Marie pociągnęła mnie do biura. Myślałem że mi serce wyskoczy. PRZYTULIŁA MNIE!! IMPREZA!!
- EJ! OGARNIJ SIĘ!- jeszcze ma czelność na mnie krzyczeć? Jeszcze raz. Szacun kobieto!!
- A co? Zabronisz?
- Może...- zaczęła jeździć swoim palcem wskazującym po moim torsie. Myślałem że mi za chwilę stanie...
- Chcesz mnie podniecić?
- Nie powiedziałabym...
- A dlaczego?- wyszeptałem tuż przy jej ustach, a ona się uśmiechnęła i bezczelnie wbiła w moje usta. Nie powiem... Spodobało mi się to... Zacząłem jeździć rękoma po jej plecach, a ona wplotła palce w moje włosy.
Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie. Uśmiechnąłem się do niej i przytuliłem ją.
- Wiesz... Nie musisz być moją asystentką. Będziesz sekretarką tego działu. Mary jest naczelną sekretarką całego budynku, za to ty będziesz sekretarką tego, tego z dołu i tego z góry działu. Co ty na to?
- Dobrze, bylebym miała jakąś pracę-uśmiechnęła się i puściła mi oczko. Zarumieniłem się, a ona to zauważyła... Jezu jaki wstyd...
Od razu zająłem się papierową robotą, a Marie poszła na korytarz do swojego 'biura', które mieściło maksymalnie dwie osoby.

*Lau/Marie*
- Ummm... Hej. Jestem Monic.
- Marie :)
- Od kiedy tu pracujesz?
- Właściwie to od dzisiaj...
- A wiesz w ogóle gdzie co jest?
- Nie do końca...
- Zaczekaj chwilę...- blondynka wyglądająca jak Dove poszła do biura Adamsa i chwilę z nim rozmawiała. Po kilku minutach wzięła mnie na 'wycieczkę' po biurze. Widziałam każdy zakamarek tego budynku w niecałe 20 minut... Wow... To chyba nowy rekord... Postanowiłam sprawdzić czy to Dove. Przytuliłam blondi, a ona odwzajemniła miśka...
- Lau... Kocham cię
- A ja ciebie Dove :)
- Dobra... Muszę spadać... Wiesz już mniej więcej gdzie co jest?
- Tak. Dziękuję :)
- Nie ma za co :)
I tyle ją widziałam... A z resztą... Zobaczę ją wieczorem w pracy...
Co z tego że zarabiam więcej niż Nicole( Van ). Ona i tak każe mi chodzić do pracy... ;-; załamka... Na serio... Właśnie! Ciekawa jestem co robi... Nie będę do niej dzwonić, bo znając życie prowadzi lekcję... Ale pogadamy w domu...

*Nicole ( Van )*
- Dzisiaj będziemy rysować sztuczną naturę. Więc tak. Sięgacie ołówek, gumke do mazania, a ja idę po kartki. Vanessa, chodź. Pomożesz mi.
- Dobrze.- w czasie gdy klasa wykonywała swoje polecenia, ja i Vanessa sięgałyśmy kartki. Wszyscy zwarci i gotowi do rysowania, dostali kartki i czekali aż ustawie im na krześle martwą naturę. Ułożyłam im butelkę, filiżanki i dzbanuszek na fioletowym tle. Uwielbiam fiolet... *.*
Nagle do klasy wszedł Anthony Adams. Nauczyciel muzyki w szkole. Poprosił mnie na 'słówko'
Wyszliśmy z klasy. Klasa od plastyki była akurat na końcu szkoły. Tutaj nie było kamer. Adams bezczelnie wpił się w moje usta. Odwzajemniłam pocałunek. On jest zajebisty! Mówię o Anthonym. Wplotłam swoje palce w jego włosy. Przerwałam pocałunek i zarumieniłam się.
- Nicole... Zostaniesz moją dziewczyną?
- Ummm... Anthony... Nie wiem co powiedzieć... Tak. Zgadzam się, ale co na to dyrektor?
- Mark? Nic... Jak się nie zgodzi to go obudze w środku nocy i wywiozę na odludzie.
- Aha... Przerażasz mnie...
- Ja? Ja chcę się tylko zemścić na młodszym braciszku...
- To twój brat?
- Tak, a co?
- Nic... Nawet lepiej... Nie wywali nas z pracy hahaha...
- A niech tylko spróbuje- pocałował mnie jeszcze raz i wepchnął do kieszeni jakąś kartkę. Uśmiechnęłam się do niego i poszłam do klasy. Wszyscy mieli już narysowane kontury. Niektórzy chcieli już cieniować... Pozwoliłam im. Trzeba przyznać. Jak na 6 klasę dają sobie radę perfekcyjnie.

*Anthony/Riker*
- Jej!- darłem się na całą szkołę, a Mark wyszedł i popukał się po głowie patrząc na mnie.
- Ogarnij się...
- Dlaczego?
- Dlatego, że są lekcje, a ty się drzesz.
- Mam dziewczynę... Pozwól starszemu bratu się nacieszyć...
- Wow... Gratulacje! A teraz idź się drzeć gdzieś indziej ok?
- No dobra... Idę do domu po gitarę...
- Spoko. Masz 20 minut XD
- Oki. Spadam.

*Mark/Rocky*
Anthony pobiegł do domu i jak na razie nie wraca.... Podejrzane.... Ciekawe co robi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Przybywam z nowym rozdziałem! :)
W następnym rozdziale:
Do Marka przychodzi pewna kobieta. Czy zwróci mu w głowie?
Czy Marie i Shor będą razem?
Czy Mary i Lee będą się lubić?
Do napisania
Kinga

posted from Bloggeroid

poniedziałek, 11 maja 2015

Part 1 Raura?

" Nie śpieszy mi się z miłością, czekam na taką, która będzie trwała do końca "

~narrator~
Marie jak co dzień szykowała się na poszukiwanie pracy. Nie miała takiego talentu jak jej siostra. Od razu dostała pracę w szkole.

Shor szykował się do pracy. Musiał iść do swojej siostry po poradę. Miał kilka problemów i musiał się komuś wygadać. Wypadło na Mary.

~Shor~
- Hej sis. Mam sprawę.
- Jaką znowu?
- Nom... Kilka pytań.
- No... Dajesz.
- Który krawat? Co mam zrobić z pytaniami rodziców? Zatrudnić nowych pracowników?
- Ten czerwony, powiedz że nad tym pracujesz. A co tych zatrudnień to tak. Niektórym przyda się praca.
- Oki. Dzięki- przytuliłem siostrę i wybiegłem z jej pokoju. Pognałem do swojej firmy 'The Adams Company'. Zajmujemy się ogólnie projektowaniem wszystkiego co możliwe. Między innymi projektowaniem ciuchów i mieszkań. Nawet fajne zajęcie...
- Dzień dobry.
- Dzień dobry panie Adams.
- Co znów?
- Mamy nowe osoby do pracy.
- Za 15 minut mają być u mnie w gabinecie.
- Dobrze.
- To się jeszcze okaże...- powiedziałem i podreptałem do swojego ukochanego biura, które sam urządzałem. Może wspominałem? Wspomnianałem że jestem architektem i projektantem? Nie? To już wspomniałem. Zadowolony jestem z swojej pracy. Źle mi tu nie jest... W każdej chwili mogę wyjść, zwolnić osobę, która mnie wkurzy, lub jak to Mark mówi ' przelecieć każdą laskę ' chociaż ja taki nie jestem... Ale to też nie znaczy że nie mogę się taki stać... Dobra... Trzeba się przygotować do spotkań o pracę... Szczerze? Nie chce mi się... ( mi też nie xD ) Mam dość... Jeszcze Mic do mnie przyjdzie dzisiaj... Dobra. Zaczynamy zabawę w 'nie miłego' szefa... Znów się pośmiejemy z niektórych...
- Dzień dobry. Panie Adams to jest Savannah Hudson i przyszła tutaj na praktyki.
- Hahahahahaha.....
- Co ci się stało? Aż taki śmieszny jestem? - specjalnie uniosłem głos, ale oczywiście nie chciało mi się xD...
- Nic się nie stało, tylko kolega ma takie same nazwisko...
- Nie śmiej się z Mic'a ok?
- To pan go zna?- hahah... Nie ma to hak wkręcanie ludzi...
- Tak.
- Jezus Maria... Przepraszam...
- Nic się nie stało... Mój brat się nie obrazi... Chyba...- ostatnie słowo wymruczałem pod nosem, tak żeby nie słyszała. Ale ja to ja...
- Chyba... Kurcze... Jeszcze to pana brat... A Michael powinien tu przyjść...
- Hahah....-z za drzwi dochodziły śmiechy... Dam obciąć swoje włosy, że to Mary i Mic.
- Co to było?-przerażona dziewczyna spojrzała w stronę drzwi.
- Mic.
- O... Hej bro.... Jest taka sprawa... Potrzebuje praktyki... A najlepiej by było jakbym zaczął już... I jakieś zaświadczenie czy coś...
- Spoko.... Idź pomóc Lee... Potrzebuje kogoś.... A ty się idealnie nadajesz. Pogadacie sobie, on cię czegoś nauczy... A papiery zostaw mi ok?-uśmiechnąłem się do brata, a ta cała Savannah czy jak jej tam spojrzała się na mojego młodszego brata jak na idiotę... Nie dziwię jej się... Mic to idiota. Ale też i skarb... Mój mały bro... Pomimo tego, że w pracy jestem surowy i bezwzględny, w domu jestem potulny jak baranek... I to mnie właśnie czyni prawdziwym Lynchem... Czekaj... What? Adamsem miało być! Kinga! Adams! Jeszcze Adams! ( Sorka! )... Dobra... Przeżyje! Kingu... Co z Laurą Marano? ( a co ja wróżka? Nie wiem i na razie ci nie powiem. Lynch! Znaczy Adams! Do roboty! )
Już już.... Spokojnie... Nagle do gabinetu weszły dwie dziewczyny. Jedną z nich była moja siostra, a druga to nie wiem, ale jest zaje*ista... Przypomina trochę Laurę Marano.... Dobra! Za dużo o niej myślę!
- Bro... To jest Marie James. Chce... A z resztą... Sama ci powie... Miłej rozmowy..- sis przytuliła Marie i wyszła. Mam okazję porozmawiać z niezłą laską... Może zrobię tak jak mówił Mark? 'Możesz przelecieć każdą'... Dobra... Nie będę taki.... Nie będę zaśmiecać umysłu autorki... ( no i dobrze! )
Ha. Ha. Ha. Baaaaardzo śmieszne wiesz? ( wiem xD ) Co ci Pati zrobiła? ( nwm... Ale na pewno coś.. Też cię kocham Ton! ) Wow... Jakie wyznania... Dobra. Kinga! Ja chce już rozmawiać z Marie.. ( no dobra...)
- Dzień dobry...- wyjąkała, a po jej policzku pocieknęła łza... Podszedłem szybko i starłem ją opuszkiem palca. Uśmiechnęła się lekko.
- Dzień dobry. Spokojnie... Nie będę taki jak dla innych... Pewnie słyszałaś, że jestem wredny i bezwzględny co nie?- pokiwała lekko głową- Nie jestem taki. Jestem taki tylko dla niektórych osób. Chcę po prostu sprawdzić, czy nie boją się takiego szefa... No chodź tu...- przytuliłem ją do swojej piersi. Wtuliła się we mnie jak w jakiegoś wielkiego misia... Nie powiem... Nawet przyjemnie mi...
- Ale ja muszę mieć tą pracę.. Inaczej mnie siostra z domu wywali...
- Spokojnie... Będziesz moją asystentką. Co ty na to?
- Naprawdę?
- Tak. Ale jest jeden warunek.
- Jaki?- ochoczo spytała. Mam ochotę odpowiedzieć jej, że będzie moją dziewczyną i będzie mi dawać du...( z dedykiem dla San ), ale się powstrzymałem... Na szczęście...
- Musi się pani częściej uśmiechać.- na samo wspomnienie słowa uśmiech, ona się uśmiecha... Słodka... Chyba się w niej zakochałem...

~Marie~
Lau! Ogarnij dupe! Nie będziesz mi się tu mazgaić przed szefem! Nie! Tak nie będzie! Ale jest plus... Przytulił mnie! Oesu... Jaki on przystojny i boski... Do tego świetnie przytula... Chciałabym wiedzieć jak całuje... Lauro Marie Marano! Ogarnij się! Tak. Dobrze widzicie. Jestem Laura Marano. Ale tylko wieczorami i w pracy. Tutaj jestem Marie James. Ale więcej wam nie zdradzę, bo Kinga mnie zabije... ( nie... Nie zabije cię... Kto będzie główną bohaterką? ) Ty! ( nie dzięki... ) Dobra!
Jak Adams powiedział że mam się częściej uśmiechać, to myślałam że mi serce wyskoczy i wskoczy spowrotem... Myślałam że powie coś w stylu 'będziesz musiała dawać mi du*y' lub 'będziesz musiała udawać moją żonę'... Chociaż z tym drugim to by nie było tak źle... Ale dobra. Tak czy siak się uśmiechnęłam. Sprawię mu radość.... Niech się dziecko cieszy...
- Masz siostrę?-spytał, a ja szybko udzieliłam odpowiedzi:
- Tak. Nicole.
- Pracuje jako nauczycielka plastyki w szkole podstawowej nr 5 co nie?
- Skąd pan wie?
- Pracuje z moim bratem, a mój drugi brat jest dyrektorem tej szkoły.
- Naprawdę?- w odpowiedzi pokiwał głową na tak. Uśmiechnęłam się.
- Chodź pokażę ci co będziesz robić. Jak już pewnie zdążyłaś zauważyć tu są drzwi. Jedne prowadzą do archiwum, gdzie znajduje się wszystko, a te drugie to są drzwi do takiego małego gabineciku. Tam będziesz pracować.
- Dobrze.- znowu się uśmiechnęłam.
- Tu masz swoje biurko, laptopa znajdziemy w archiwum... Zaraz ci go przyniosę. Wydrukuję ci jeszcze godziny pracy. A! Marie..
- Tak?
- Potrzebuję twoje dane, adres, stan i zapotrzebowanie.
- A o co chodzi z tym stan i zapotrzebowanie?
- Stan czyli w związku itp, a zapotrzebowanie to kwota jaką potrzebujesz na miesiąc :)
- Dziękuję :)
- Nie ma za co. Zaraz wracam. Obejrzyj swoje biuro.
- Oki...- wyszedł a ja zaczęłam przeglądać wszystkie szuflady i zakamarki. Znalazłam w jednej z szuflad komody paczkę prezerwatyw... Trochę niepokojące, ale przeżyje. Dobra... Mam wszystko co potrzebuję... No... Może bez laptopa... Ale mam... O boże... On tu idzie...
- Twój laptop. Załóż gmaila, wpisz swoje dane i przyślij na mojego maila. Jak wszystko zapiszesz, to mnie zawołaj. Przyjdę i wpiszę ci gmail na który masz przesłać to wszystko. A teraz przepraszam. Mam do nadrobienia kilka spraw. Jeżeli coś jeszcze chcesz to idź do sekretarki z tego działu. Wszystko ci powie :)
- Ok... Dziękuję. :)
- Proszę.- wyszedł, a ja zrobiłam tak jak kazał. Po 15 minutach miałam wszystko co potrzebne do wysłania mu. Postanowiłam, że pójdę do niego.
- Przepraszam... Wpisze mi pan tego maila?
- Już idę :)

Wpisał maila i przeszedł koło mnie. Musiał się o mnie otrzeć przodem?! ( tak! )... Dobra... Trochę mnie to podnieciło... Ale ćśśśś... Wysłałam mu wiadomość i czekałam na odpowiedź, a on mi przysłał swój prywatny gmail... Myślałam że zemdleję... Szybko włączyłam internet w telefonie i spisałam jego priv mail. Napisałam do niego mój numer telefonu i podpisałam się ~Marie :D. Po chwili odpisał ~dzięki :*
Zarumieniłam się i nagle mój telefon zaczął dzwonić. Zapomniałam go wyciszyć... Do pomieszczenia wbiegł szef. Wielki banan na twarzy to chyba dobry znak co nie?
- To twój?
- Tak.
- R5?
- Tak! Kocham ich i nic panu do tego.
- Spokojnie... Też ich kocham...
- Tak?
- Tak!- patrzył się w moje oczy i się zbliżał... To trochę niepokojące...- A jeszcze bardziej kocham Laurę Marano...

Zamurowało mnie totalnie. On mnie... Kocha?? Jak można się zakochać w takim czymś jak ja?
- A ja Rossa Lyncha...

~Shor~
- A ja Rossa Lyncha...- myślałem że mi serce zaraz wyskoczy i przytuli 'Lau' ale tak się nie stało... Byliśmy bardzo blisko siebie. Przybliżyłem się maksymalnie. Już muskałem wargami jej delikatne i pełne usta i nagle.......

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejo! Jak wrażenia? Moim zdaniem wyszło fajnie... Ale to już zostawiam wam. Jak myślicie? Co się stało?
Dobra. Nie zanudzam.
Do napisania.
PS. Wbijajcie tu:
kocham-i-nienawidze-raura.blogspot.com
Pati na was liczy!
Kinga :*

posted from Bloggeroid

sobota, 9 maja 2015

Prolog

Ona jest osobą po wielu przejściach... W młodości miała wypadek. Jechała z kuzynem. Jemu nic się nie stało, ona straciła pamięć. Straciła przyjaciela, bo go zapomniała...

Zanik pamięci to tortura dla rodziny i najbliższych... Dla pewnych osób życie się całkowicie zmienia... Takie właśnie było jej życie. Marie James straciła pamięć...

Teraz próbuje zacząć swoje dorosłe życie jako kobieta. Nie jako mała dziewczynka.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! Mamy już prolog! Pati, SMILE! NOW! Pierwszy rozdział pojawi się może już jutro...
Branoc :*
Do napisania
Kinga :*

posted from Bloggeroid

czwartek, 7 maja 2015

Hejo!

Ton, pisałam ci, że dam linka, więc za chwilę go będziesz mieć ;)


Ta historia nie będzie taka sama jak wszystkie... Ona będzie inna... Kto wie co ja jeszcze wymyślę xD

Więc... Do napisania w prologu!
Kinga

posted from Bloggeroid